Sunday 5 February 2017

Emiracki bałwan

Ten weekend obfitował w dużą liczbę wrażeń - od rekordowo niskich temperatur (-2.2) w górach, śniegu i emirackiego bałwana (link) po silny wiatr, deszcz, 14 stopni i fale zalewające drogę na Palm Jumeirah. Wszyscy pognali na górę Jabel Jais w Ras Al Khaima, aby zobaczyć śnieg - na górskich drogach utworzyły się ogromne korki, które i tak za jakiś czas zostały zablokowane przez policję.

Dawno nie było tutaj takiej pogody. Silny wiatr wiał przez 2 dni, do tego stopnia, że przy jednej z głównych dróg przewrócił się dźwig, z budynku na przeciwko mojego balkonu oderwały się metalowe żaluzje i poleciały na ulicę, a droga do sklepu oddalonego o 300 metrów była nie lada wyprawą. Zimny wiatr razem z piaskiem i deszczem nieprzyjemnie smagał po twarzy i po raz pierwszy zamarzyła mi się wtedy kurtka. Niestety przez całą tą ekscytację warunkami atmosferycznymi oraz niezwykle ekspresyjne wyrażeniem tego, co czuję, przez jakiś czas piach zgrzytał mi między zębami (polecam albo nic nie mówić, albo zakryć sobie usta szalem).

Kolejny raz przekonałam się, że okna nie są tu najszczelniejsze. Wiatr gwizdał nieustannie przez każde z nich. Był tak silny, że otworzył 2 razy drzwi balkonowe, które potem były zamknięte na klucz, bo inaczej ledwo się trzymały. Przypominała mi się ubiegłoroczna zima i ulewa, która sparaliżowała wszystko, łącznie z naszym mieszkaniem, do którego pomimo zamkniętych okien dostała się woda zalewając nam dywan i łóżko.

Dziś dzień przywitał mnie pięknym słońcem, niezwykle czystym niebem i powietrzem - pustynny kurz chociaż na chwilę został zamieciony.

źródło: Gulf News 



No comments:

Post a Comment