Saturday 28 January 2017

Mix kulturowy

W Emiratach miesza się wiele narodowości - 88% ludności to imigranci. Największy ich odsetek stanowią obywatele Indii, Filipin, Pakistanu, Bangladeszu. Znajdziemy tutaj ludzi z prawie wszystkich zakątków świata, o każdym kolorze skóry.

Tu normalnym jest, aby pracując w jednej firmie mieć znajomych z Pakistanu, Egiptu, Nowej Zelandii, Wielkiej Brytanii, Kenii i Filipin. To jest jeden z powodów dla których tak dobrze mi się tu pracuje – taka różnorodność nie daje miejsca na nudę. Od każdego możemy się dowiedzieć wiele ciekawych rzeczy, wypytać o kulturę, zwyczaje i dowiedzieć się rzeczy, których nie znajdziemy w żadnym przewodniku. Nie spotkałam się z zachowaniami na tle rasistowskim w stosunku do mnie czy innych osób. Wszyscy szanują siebie nawzajem. Pomimo tylu różnych osobowości, wszyscy potrafią żyć obok siebie w zgodzie.

Obywatele niektórych krajów stanowią tutaj tzw. tanią siłę roboczą. Dotyczy to głównie obywateli Indii, Pakistanu, Bangladeszu i Filipin bez wykształcenia, którzy pracują na budowie, w firmach sprzątających lub jako tzw. office boys parząc herbaty lub kawy dla gości. Dla nich przyjazd tutaj i praca w tych dosyć niewdzięcznych zawodach daje im możliwość utrzymania rodziny, która została w ojczyźnie.

Zdecydowanie można potwierdzić/obalić stereotypy dotyczące poszczególnych narodowości. Arabowie uczą cierpliwości, Indusi tego, że wszystko jest możliwe a Filipińczycy, aby zawsze się uśmiechać.

Wszyscy bardziej lub mniej posługują się językiem angielskim. Niestety nie jest to angielski jaki znamy z książek – często pełny jest akcentów, które mogą nam się wydać niezrozumiałe, ale które po krótkiej chwili zaczniemy rozróżniać.

Melodyjność angielskiego u Filipińczyków oraz przedłużanie wyrazów na końcu zdania jest czymś niezwykle charakterystycznym. Twardy akcent osób z Indii czy Pakistanu, sprawia, że na pewno usłyszymy każde słowo i to dosyć wyraźnie.

Czasami jadąc metrem i mając obok siebie wyłącznie dziewczyny z Filipin, mam wrażenie, że znalazłam się na Filipinach. Idąc do Lulu Hypermarket, widząc i słysząc głównie osoby z Indii, przenoszę się na chwile właśnie tam. Będąc w jakiejkolwiek urzędowej placówce, widząc panów w gandurach i kobiety w pięknych abayach i słysząc donośne rozmowy, wreszcie czuję, że jednak jestem w kraju arabskim.


No comments:

Post a Comment