Sunday 22 January 2017

Gdzie wiecznie świeci słońce

Emiraty – kraj, który mimowolnie stał się moim domem. Tu zostawiłam większość mojego serca. Tu jest moja najbliższa rodzina, moi przyjaciele. Przyjeżdżając tu po raz pierwszy, nigdy nie sądziłam, że obdarzę ten kraj aż takim uczuciem. Pierwszy oddech na tej pustynnej ziemi zdecydowanie na to nie wskazywał, albowiem pierwsze moje starcie z tym krajem było w lipcu – w jednym z najgorętszych miesięcy. Po wyjściu z lotniska zachłysnęłam się nieznanym mi do tej pory powietrzem – wtedy jeszcze nie wiedziałam, że przyjdzie mi za tym powietrzem tęsknić.

Właśnie, powietrze – w niektórych miesiącach niosące żar, a w niektórych przyjemnie chłodny wiatr. Czasami pełne spalin i gorącego asfaltu, a czasami świeżej bryzy. Kontrast.


Jak na pustynię przystało, lato jest tutaj nie do zniesienia. Wtedy ciężko jest przejść nawet kilka metrów w pełnym słońcu. W lato życie tętni w centrach handlowych i wszędzie tam, gdzie istnieje klimatyzacja, bo na zewnątrz jest blisko 50 stopni. Gdy przychodzi ochłodzenie i temperatury w dzień wynoszą przyjemne 24 stopnie otwierają się przed nami zupełnie nowe horyzonty – a mianowicie świat toczący się na zewnątrz, na powietrzu. Grillowanie na pustyni, wycieczki w góry, camping na plaży. Można wyjść na spacer wieczorem i nawet zmarznąć. W Ras Al Khaima bywa naprawdę zimno – nawet do 10 stopi w nocy, wtedy już przyda się kurtka. Najlepszy czas na odwiedzenie tego kraju to miesiące od listopada do marca, wtedy jest ciepło i przyjemnie, a asfalt nie parzy nas w stopy i nie szukamy desperacko chociażby odrobiny cienia.

Tu słońce świeci non-stop, wykluczając dni pochmurne czy deszczowe, które w ciągu roku można policzyć na palcach jednej ręki. Nie ma problemu w co się ubrać, a wyglądając rano przez okno jesteśmy pewni, że przywita nas słońce. I to będzie dobry dzień.


No comments:

Post a Comment