Friday 3 March 2017

O poszukiwaniach "tej jedynej"

Przytrafiła mi się ostatnio niecodzienna sytuacja. Przechodząc przez niewielkie osiedle domków jednorodzinnych nagle słyszę za sobą wołający mnie kobiecy głos. Odwracam się i widzę uśmiechniętą Arabkę w średnim wieku zmierzającą do mnie z uśmiechem, która po chwili zaczyna komplementować moją urodę. Grzecznie dziękuję i już mam życzyć dobrego dnia i iść dalej, ale nagle kobieta wyznaje, że szuka żony dla syna i pyta się mnie czy jestem mężatką. Tak jak stałam tak mnie wryło w ziemię. Uśmiechnęłam się i powiedziałam, że tak. Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę i ruszyłam w dalszą drogę, cały czas uśmiechając się pod nosem, bo w końcu samoocena podskoczyła o jakieś 200%.

Aranżowanie małżeństw jest tu jak najbardziej praktykowane, jak można zauważyć po mojej przytoczonej historii. Rodzice starają się wybrać jak najlepszą kandydatkę/kandydata dla swojej córki/syna, chociaż może w mniej desperacki sposób. Liczy się przede wszystkim reputacja rodziny oraz jej zamożność.

Pamiętam czasy, kiedy dowiedziałam się, że istnieje coś takiego jak zaaranżowane małżeństwo i ciężko mi było pojąć, że ktoś może się na takie rozwiązanie zdecydować. W rodzinie męża to on jedyny sam wybrał sobie żonę, dla reszty poszukiwania odbywały się przez rodziców. Myślę, że tak jak istnieje miłość od pierwszego wejrzenia tak i również z czasem można się w sobie zakochać. Biorąc ślub po tak krótkim okresie znajomości nic nie stoi na przeszkodzie, aby robić wszystko to, co robią „narzeczeni”. Tak jak bardzo może to wydawać się dla niektórych dziwne, tak ja to jak najbardziej rozumiem, chociaż nie oznacza to, że byłabym w stanie podjąć taki krok. Dla osób z pewnych kręgów kulturowych i religijnych jest to tak samo normalne jak dla nas małżeństwo z miłości (chociaż czy aby na pewno zawsze tak jest?).





No comments:

Post a Comment